poniedziałek, 30 grudnia 2013

Plan Jamesa cz.2

Także Lily wstała dość wcześnie ale Meg i Mandy już były na nogach. Zawsze wstawały o szóstej i toczyły bitwę o łazienkę. Tym razem nie było inaczej. Obie stały przed w bieliźnie dużym lustrem i popychając się próbowały się umalować. Lily usiadła na łóżku i zwróciła się w stronę naprzeciwległego łóżka.

Liza jeszcze była w łóżku ale już nie spała. Owinięta kołdrą patrzyła się w sufit. Od trzech dni była markotna i nie miała humoru. Od wtorku nie rozmawiała z Syriuszem.

- O matko ale tu burdel……- jęknęła Lily przewieszając się przez swoje łóżko. Na podłodze było mnóstwo ciuchów, papierów i książek.

- No klimat jak w domu- Megi wyszła z łazienki i podeszła do Lily starając się nie nadepnąć na wyjątkowo zleżały ogryzek jabłka. Żadna z nich nie była porządnicka. I tym razem nie zanosiło się na jakiekolwiek sprzątanie. Przynajmniej do soboty. Lily wstała i rozejrzała się po pokoju. Nigdzie nie mogła znaleźć swojej spódnicy. Mandy chyba tez miała problemy bo skakała tylko w jednym bucie po pokoju najwyraźniej szukając pary.

- Powinnyśmy tu posprzątać- Liza właśnie wstała i zajrzała pod swoje łóżko. – Tu jest gorzej niż w dormitorium mojego starszego brata. Lily to twój………..aaaaaaaa. Liz podskoczyła i walnęła się głową o brzeg łóżka. Wyprostowała się i uciekła na koniec pokoju.

- Liz ? co jest?

- Szczur!! Tam jest ogromny szczur!!

Lily i Meg wskoczyły na łóżka z piskiem. Mandy wytrzeszczyła na nie oczy i podeszła do łóżka Liz kręcąc głową.

- I o co tyle wrzasku. – Mandy klęknęła wyciągnęła zwierze za ogon. Szczur próbował rozpaczliwie się uwolnić miotając na wszystkie strony.

- Buulee.. zabierz tą ohydę!!!- Megi wzdrygnęła się z obrzydzeniem.

- Tak ale gdzie……

- Zaraz – krzyknęła Lily stojąca na swoim łóżku.- Przecież mamy Pearl( imię wymyślone przez Kacperka)

Pearl była kotką. Lily dostała ją na trzynaste urodziny od przyjaciółek. Jak się później dowiedziała Lily była ona bardzo niespotykanej rasy. Sierść Pearl była długa i puchata ,biała w czarne łatki. Była ulubienicą wszystkich dziewczyn z Gryffindoru. Uwielbiała być głaskana i przytulana. Tak naprawdę była potwornie rozpieszczona. Lily już nie walczyła z tym ale rugała ostro dziewczyny podtykające Pearl cały czas jakieś smakołyki.

- Tak tylko gdzie ona jest?? – zapytała płaczliwym tonem Liz. Lily zapięła koszulę i założyła spódnice. Zeszła z łóżka. Ominęła cały bałagan i na bosaka zeszła po schodach do PW.

- Pośpiesz się bo go przez okno wywalę- zawołała Mandy podchodząc do okna koło którego stała Liz. Ta wydała z siebie kwik podobny do zarzynanego prosiaka i uciekła chowając się za Megan.

Lily stanęła na środku pokoju i zaczęła wołać kota. Z dormitorium chłopców wyszedł James ze zdziwioną miną. Lily zignorowała go i schyliła się pod fotel z pod którego wystawał łaciaty ogon Pearl.

- Chodź- powiedziała do kota- Mam dla ciebie śniadanko. Do naszej sypialni wlazł największy szczur jakiego widziałam. Będzie ci smakował. Dźwignęła kotkę i zaczęła z nim wchodzić po schodach. James jękną i wpadł z powrotem do sypialni. Już wiedział że ich dowcip nie był doskonały.

***

- Zrób coś!! Błagam!!

- Na brodę Merlina!!! James. Wiedziałem że to nie był dobry pomysł.

James chodził po pokoju. Remus siedział na łóżku i szukał jakiegoś wyjścia z tej sytuacji.

- Myśl Luniaczku myśl!!!- jęknął Syriusz- one go dadzą temu kotu na śniadanie!!! Remus myślał. Ale nic nie przychodziło mu do głowy. Całą sprawę utrudniały schody które zamieniały się w ślizgawkę gdy tylko wszedł na nie chłopak.

- Ale w ogóle dlaczego ja mam myśleć jak to był wasz pomysł….

- Nie wiem- Syriusz przejął się nie na żarty. James nadal chodził po pokoju tam i z powrotem czochrając sobie włosy ze zdenerwowania.

- Tylko ty umiesz logicznie myśleć. Wymyśl coś. Błagammmm……..

- Wiem – krzykną James uderzając się pięścią z czoło. Podbiegł do drzwi – zaraz wracam….. Wypadł z dormitorium przebiegł przez PW. Podbiegł do pierwszego schodka i wrzasnął na całe gardło.

- Evans!!!! Ej Evans!!

Drzwi otworzyły się i wyjrzała zza nich Lily.

- Czego chcesz Potter?? Nie umówię się z tobą!!

- Nie o to chodzi!! Chociaż o to też miałem zapytać….Znalazłyście u siebie szczura??

- Tak a co?? Twój??

- Nie…ale ….eee…..Remusa- skłamał James. Lily uniosła brwi. Ku radości Jamesa nadal trzymała kota w rękach.

- Jest tutaj…..- odwróciła się i spojrzała w głąb pokoju.- Mandy wypuść to zwierze.. James odetchnął z ulgą. Lily odsunęła się zostawiając otwarte drzwi by Peter mógł przebiec. Ten zbiegł szybko po schodach i schował się za bosymi stopami Jamesa

- Powiedz Remusowi że jeżeli jeszcze raz to…to coś mu ucieknie- zaczęła Lily patrząc na Petera – to Pearl będzie mała obiad.

- Na pewno przekażę- James wyszczerzył zęby w uśmiechu- Aha i jeszcze jedno… – Tak Potter tylko się pośpiesz.

- Umówisz się zemną???

- Nie!! Odpuść sobie wreszcie!!

- Wiesz że nigdy tego nie zrobię…. Zatrzasnęła drzwi z hukiem. James odruchowo potargał sobie włosy i schylił się po wystraszonego Glizdogona.

- No Glizdek zdałeś test.- powiedział wchodząc do sypialni.- teraz musisz nam opowiedzieć jak było….
Remulus Lupin

niedziela, 29 grudnia 2013

Plan Jamesa cz.1

James wstał skoro świt. Ubrał się i standardowo poczochrał sobie włosy. Już dawno nie był na nogach tak wcześnie. Pozostali huncwoci spali słodko. Stanął na środku pokoju i uśmiechnął się do siebie. W nocy dostał tak zwanego olśnienia. Wymyślił genialny plan teraz trzeba było go tylko wykonać. Ale do tego potrzebował wspólników. Podszedł do łóżka Syriusza. Rozsunął kotary i ściągnął przyjaciela z łóżka za nogę.

- Rogacz porąbało cię?? Co ty wyprawiasz!! - wrzasną zaskoczony Łapa wierzgając nogami.

- Cicho... mam genialny plan. Obmyślałem go całą noc- szepnął James ale niepotrzebnie bo Syriusz się tak wydarł że prawdopodobnie obudził już całą wieżę. - No to nie długo chyba skończyłeś. Jak byś nie zauważył JESZCZE JEST NOC!!! James nic sobie nie robił z reakcji Łapy. Złapał go za nogę i zaczął wyciągać z łóżka.

- Zamknijcie się. - zachrypiał Remus którego zdołali obudzić. - Wam już kompletnie odbija?? Nie dość że do północy pomagałem Glizdogonowi żeby osiągną ostateczną formę szczura to jeszcze Syr piszczy jak baba o piątej rano.

- Jak baba???

- Cicho chcecie żebym wam powiedział co wymyśliłem czy nie??- uciszył ich James.

- Nie- odpowiedzieli razem Syriusz i Remus i przykryli się kołdrami. James skrzywił się ale nie dawał za wygraną.

Łapa od kłótni z Liz nie był w nastroju. Remus nigdy sam się nie wdawał w pomysły Jamesa a na Petera nie było co liczyć bo kiepsko wykonywał polecenia. Poza tym jeszcze spał. Naprawdę musiało by się wydarzyć nie byle co by go obudziło.

- Oj weźcie tylko posłuchajcie. - jęczał Rogacz - zrobimy chrzest Glizdogonowi. Syriusz ściągnął kołdrę z głowy. Wyglądało że cokolwiek wymyślił James on na to pójdzie. Uśmiechnął się a oczy zaświeciły mu w świetle księżyca.

- Ewentualnie mogę posłuchać- powiedział patrząc na śpiącego spokojnie Petera. - Każemy mu się zmienić w szczura i przelewitujemy go do sypialni dziewczyn. Taki mały test.

- Genialnie. Niech wejdzie pod łóżko Liz. Ona się panicznie boi myszy.

- Łapa....- zaczął Remus ale nie skończył bo James i Syriusz dopadli do łóżka Petera i zaczęli ściągać go na podłogę, cucić i objaśniać mu plan. Glizdogon był tak nieprzytomny że musieli go parę razy powtarzać przebieg całej akcji.

Parę minut później Syriusz stojąc na wprost drzwi do dormitorium dziewcząt ( dzieliły go schody bo nie miał zamiaru obudzić wszystkich) otworzył zaklęciem drzwi. James wrzucił szczura do środka. Peter upadł na posadzkę z cichym łupnięciem. Kwiknął obrażony bo wcześniej obiecywali mu że go przeliwitują a nie wrzucą. Potem Syriusz zamknął cicho drzwi i wycofali się do swojej sypialni.

- Teraz pozostało nam tylko czekać aż dziewczyny się obudzą. Ale będzie ubaw- zaśmiał się James rzucając się na swoje łóżko.

- Remi ty się oczywiście nie wygadasz??- mruknął Syriusz owijając się swoją kołdrą.

- Nie. Ja śpię. Nic nie widziałem. - mruknął Remus ze swojego łóżka.

- I bardzo dobrze- powiedział James. Zerknął na zegarek. Była dopiero szósta. W pokoju za ścianą usłyszeli jakieś poruszenie.

- Jeszcze go nie znalazły??- zapytał Syriusz któremu najwyraźniej odechciało się spać z podniecenia. Nawet Remus nie udawał że śpi. Usiadł na swoim łóżku i także nasłuchiwał James przystawił ucho do ściany nad swoim łóżkiem i uśmiechnął się do Syriusza. W końcu usłyszeli zbiorowy, wysoki, damski pisk zza ściany.

- Trafiony zatopiony.
Syriusz Black

Kłótnia

Huncwoci weszli do pokoju wspólnego z minami winowajców – najgorzej czuł się Syriusz. Za nimi kroczyła jak strażnik więzienny Lily.

Spotkała ich na siódmym piętrze. Wyglądali tak jakby już wiedzieli co ich czeka. Zrobiła Blackowi awanturę i kazała wracać natychmiast do wierzy.

Gdy tylko weszli zobaczyli Lizę i Meg siedzące na fotelach. Liz miała czerwone oczy od płaczu. Jak tylko z Syriusza zbliżył się do niej w oczach zapłonęły jej wściekłe ogniki. Wstała odciągnęła go na bok i zaczęła mówić coś do niego. Lily siadła obok Megan a reszta huncwotów zwiała do swojego dormitorium.

- Liz ma taką minę że stawiam na to że go wypatroszy- powiedziała Meg patrząc ukradkiem na Liz i Syriusza których rozmowa przekształciła się niezwykle szybko w kłótnię.

- O to świetnie bo brakuje mi sproszkowanego serca żaby na eliksiry- mruknęła Lily obojętnie.

- Szkoda mi jej. Tak bardzo jej na nim zależy. A on się włóczy z chłopakami i o niej zapomina. Ale wcale nie jest taki zły.

- Tak sobie wmawiaj – mruknęła Lily – jak się zadaje z Potterem to musi być kretynem. No… może jest mądrzejszy od Pottera ale tylko trochę……

- A tak w ogóle to gdzie oni byli??

- Na siódmym piętrze. Tam gdzie ich widziałam wcześniej.

- Ciekawe co….- zaczęła Meg ale urwała i zamarła. Lily która siedziała tyłem do Liz odwróciła się.

Liz była czerwona jak burak. Wymachiwała rękoma na wszystkie strony. Widać było dokładnie że jest bliska płaczu. Mówiła głośno ale jeszcze nie krzyczała. Syriusz wcale nie był gorszy. On już wrzeszczał i o mało nie oderwał się od podłogi bo tak machał łapami.

- Uuu Liz była by dobra w quidditchu- mruknęła Meg z ironią.

- Niezłe uniki. – Prawda lepsze niż nie jeden gracz w naszej drużynie. Może podsuniemy jej ten pomysł? Mandy która uczyła się w dormitorium zeszła do pokoju wspólnego by zobaczyć co się dzieje. Usiadła obok Lily.

- Jaki wynik??- zapytała klękając na fotelu i opierając brodę na oparciu fotela. Bez żadnych zahamowań przyglądała się kłócącym się.

- Na razie jest 1:1 bo zaczęli wrzeszczeć.

W tym momencie Syriusz odwrócił się i skierował się do swojej sypialni. Liz wyglądała tak jakby właśnie osiągnęła stan wrzenia.

- NIE ODCHODŹ JAK DO CIEBIE MÓWIE!!!- wrzasnęła i poszła za nim. Trzepnęła drzwiami męskiego dormitorium. Jej krzyk było słychać dość wyraźnie mino grubych ścian.

Nagle drzwi trzepnęły jeszcze raz. Po schodach stoczyli huncwoci. Prawdopodobnie zarządzili ewakuację w trybie natychmiastowym bo nie mieli na sobie czarnych szat ani tiar. Remus i Peter zdążyli zdjąć buty a James miał rozpiętą koszulę. Zbiegli po schodach potykając się i popychając nawzajem.

- Ja nie mogę….- wysapał James siadając obok Meg.- Ale Liz ma płuca. O mało szyby u nas nie popękały.

- I co dlatego tak wylecieliście?? Bo Liz trochę pokrzyczała??- zapytała Lily.

- Trochę ?? Lily… co ty mówisz? Ja na miejscu Syriusza dawno bym ogłuchł- powiedział zaskoczony Remus.

- No wiesz Remi. Ma o co- wtrąciła się Mandy – Jak on mógł ją tak olewać przez całe dwa tygodnie.

- Ale to nie jest aż taki problem- skrzywił się James.

Na górze właśnie coś walnęło o ścianę i z pewnością się rozbiło. Remus jękną. Chyba przypuszczał czego żywot zakończył Syriusz.

- Widzisz Potter a ty chcesz mieć dziewczynę- fuknęła Lily – Wy faceci jesteście wszyscy tacy sami.

- Co?? Wypraszam sobie – krzyknął James marszcząc brwi. – Ja bym nie zapominał o randkach….Na pewno.

Lily zaśmiała się. Sprawiała wrażenie że nie uwierzyła by nigdy w to co mówił. James miał jeszcze dodać coś na swoją obronę ale właśnie Liz zakończyła swój pobyt w męskim dormitorium potężnym trzepnięciem drzwi i zeszła do PW. Wszystkie dziewczyny wstały i podbiegły do niej. James zaczął zapinać koszulę dość nie równo bo wcale nie patrzył na guziki tylko na Lily przytulającą Liz.

- Niech diabli wezmą babską solidarność – wstał i pokręcił głową.- Chodźcie trzeba pogadać z Łapą.
                                                              James Potter

Mapa Huncwotów

Druga notka myslę że bardziej udana.

Pierwszy tydzień w szkole minął nawet spokojnie ( nie licząc wysadzonego sedesu w damskiej ubikacji czy ataku nietoperzy w damskim dormitorium piątego roku spowodowanych przez Huncwotów). Gryfindor już zdążył w pierwszym tygodniu stracić 20 punktów a James i Syriusz zarobić szlaban w środę o piętnastej u McGonagall. W sumie nic nowego.

Było wtorkowe popołudnie James właśnie wracał z runów gdy zobaczył na końcu korytarza Lily. Szła ona właśnie z numerologii i miała nawet dobry humor do czasu…..

- Ej Eeeee-vans!!!- ryknął Rogacz na całą długość korytarza. Kilka osób czekających pod klasami odwróciło się zdziwionymi minami.

- O nie – szepnęła sama do siebie Lily. Wszyscy się na nią gapili. Jaki wstyd. Mimo że robił jej to zawsze to jednak takie publiczne wystąpienia nie cieszyły jej. Nie wiele myśląc zaczęła biec. Nawet się nie zastanawiała gdzie byle dalej od tego bubka.

- Evans!!! – jeszcze go słyszała. Najwyraźniej gonił ją. Wbiegła po schodach skręciła w lewo potem w prawo w jakiś korytarz i zatrzymała się. Ciężko dysząc oparła się o ścianę.

Przez Pottera z roku na rok miała coraz lepszą formę. Rozejrzała się dokoła. Nie poznawała tego miejsca. Przed sobą miała długi ciemny korytarz. Zaczęła nim iść rozglądając się niepewnie na boki. Nagle usłyszała odgłos kroków. Chyba kilku osób. Wolała sobie oszczędzić tłumaczenia komuś że się zgubiła więc postanowiła się ukryć. Weszła za posąg jakiejś strasznie wyglądającej czarownicy. Już byli blisko słychać było nawet że to byli chłopcy.

- Rogaś nie będziemy jej teraz szukać. I tak jakbyś ją znalazł dostałbyś kolejnego kosza- powiedział zniecierpliwiony Syriusz. Byli w drodze do Pokoju życzeń. Tam mieli zamiar dokończyć mapę huncwotów. James długo się opierał ponieważ wolał poszukać Lily by namówić ją na randkę. Miał jeszcze cztery dni do sobotniego wyjścia do Hogsmeade. Ale według niego to było za mało czasu.

- Ale…ale- jąkał się James.

- Pamiętaj że szukałem tego zaklęcia dobre parę godzin. Musimy być wszyscy- powiedział z wyrzutem w głosie Remus.

- I musimy potrenować. Glizdogon mam jeszcze problemy z ogonem. Cała czwórka zarechotała radośnie. Lily nie wiedziała co myśleć. Wyglądało to tak jakby rozmawiali o pracy z transmutacji. Ale to nie było by normalne. Bo z huncwotów tylko Remus się uczył. James i Syriusz liczyli na swoje umiejętności a Peter zdawał tylko dzięki ściąganiu. Gdy przeszli Lily wyszła zza posągu zastanawiała się chwilę czy nie iść za nimi i sprawdzić co oni kombinują. Ale zrezygnowała i zaczęła szukać drogi do wierzy Gryffindoru.

- Hasło kochanieńka??- zapytała Gruba Dama.

- Prawdziwa przyjaźń – powiedziała zamyślona Lily. Obraz odsunął się odsłaniając wejście do pokoju wspólnego gryfonów.

Liza i Mandy siedziały przy stole i odrabiały pracę z eliksirów zadaną przez profesor Adson. Lily podbiegła do nich aby powiedzieć jej co właśnie widziała.

- Ej gdzie byłaś?? Szukałyśmy cię!!- Liza wyglądała na zdenerwowaną. – Już kolejna osoba mi znika i nie mogę jej znaleźć.

- Mówisz o Syriuszu?? Widziałam go przed chwilą. Szli całą bandą. I o czymś żywo dyskutowali

– powiedziała Lily siadając obok nich na wolnym fotelu i zabierając Mandy jabłko w które miała się wgryźć.

- Hm gdzie mogli iść?? – zamyśliła się Liz- Od początku roku ma dla mnie mało czasu. Łazi tylko z kolegami.

- Nie przejmuj się pewnie miał jakąś ważną sprawę….- zaczęła Mandy

- Nie broń go! zawsze ma coś ważniejszego ode mnie!! – Liz miała już prawie łzy w oczach. Zebrała wszystkie swoje rzeczy do torby i pobiegła do dormitorium powstrzymując płacz. Lily też wstała podała swoją Mandy i powiedziała:

- Idź do niej i razem z Meg coś poradźcie. Ja idę szukać tego bałwana. Zdaje mi się że może być w jednym miejscu. Meg posłusznie kiwnęła głową i poszła do sypialni. Lily natomiast wyszła i skierowała się w miejsce gdzie wylądowała uciekając przed Potterem. Stanęła koło posągu i zawołała głośno

- Black!!! Ty durniu wyłaź.

Huncwoci skręcili korytarzem w lewo i podeszli do pustej ściany. Naprzeciwko wisiał bardzo stary gobelin przedstawiający Barabasza Bzika i trolle które próbował nauczyć tańczyć. James i Peter zaczęli przyglądać się gobelinowi a Remus zaczął spacerować wzdłuż przeciwległej ściany mrucząc coś pod nosem.

- Ten to miał cel życiowy- powiedział Peter wskazując Jamesowi na Barabasza Bzika który aktualnie był wgniatany maczugami przez trolle. Obydwaj zaśmiali się głośno.

- Zamknijcie się musze się skupić- warknął oburzony Remus.

- Jego cel był bardzo podobny jak Jamesa z Evans- powiedział Syriusz nie zwracając uwagi na Remusa. James i Peter ryknęli śmiechem. Nawet Remus mimo to że go olewali uśmiechnął się pod nosem.

- O nie Łapo ja mam większe szansę.- powiedział powstrzymując śmiech James- Evans mnie nie wgniecie w ziemie konarem drzewa. Taką mam przewagę nad Bzikiem. W ty momencie usłyszeli szczęk otwieranych drzwi zobaczyli Remusa wchodzącego do Pokoju Życzeń. Rozłożył duży kawałek pergaminu na stole i przywołał ich gestem dłoni.

- A teraz patrzcie wczoraj siedziałem i wymyślałem jak ją ustrzec przed innymi….

- Nie wtajemniczonymi – zaśmiał się James. – No tak ale mi nie…

- No dawaj jak ją odkodować??- ponaglił Remusa Syriusz.

- Właśnie chce wam to powiedzieć ale jak mi znowu przerwiecie to sam będę jej używał. Wyjął różdżkę i stuknął nią w pergamin. – Aby się ukazała założyłem specjalne hasło. Uwaga: Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego. Na pergaminie zaczęły rysować się linie aż utworzyły szczegółową mapę Hogwartu.

Wszyscy pochylili się nad nią. Remus umoczył pióro w magicznym atramencie i napisał nagłówek mapy:

Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz

zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników

mają zaszczyt przedstwaic

Mapę Huncwotów

- Ślicznie Luniaczku ale dlaczego ty jesteś pierwszy??- zapytał Łapa.

- I dlaczego ja jestem ostatni??

- Oj dajcie spokój. Mam jeszcze jedną niespodziankę- Remus stuknął jeszcze raz różdżką i wyszeptał pod nosem zaklęcie.

Na mapie zaczęły się pojawiać małe punkciki opatrzone imionami i nazwiskami.

- Uau Remi. Z skąd to wytrzasnąłeś??

- Wczoraj siedziałem chyba z trzy godziny i szukałem tego zaklęcia w bibliotece. James pochylił się nad mapą i zaczął wodzić po niej palcem. Odszukał wierzę Gryffindoru. W damskim dormitorium siedziały Meg, Mandy i Liza. Lily z nim nie było. Zaczął szukać jej po całym zamku. Syriusz także popatrzył na wierze.

- O nie – szepnął- Miałem dzisiaj się dzisiaj spotkać z Lizą. Nie wybaczy mi.

W tym czasie James znalazł Lily i aż żołądek podskoczył mu do gardła.

- Drugie o nie – powiedział i pokazał im kropkę z napisem Lilyanne Evans zbliżała się niebezpiecznie do miejsca ich pobytu. Nagle usłyszeli krzyk Lily i aż wszyscy podskoczyli.

- Co ona krzyczy??

- Kogoś woła…. chyba

- Łapa ona woła ciebie….
●Lily Evans●

Pociąg do Hogwartu

Oto wielka chwila Napisałam PIERWSZĄ NOTKĘ błagam nie zrazajcie sie jej długością

Życze miłego czytania

Pierwszy września. James Potter i jego najlepszy przyjaciel Syriusz Black weszli na peron 9 i ¾ od razu rzucili się na nich ich dwaj pozostali przyjaciele. Remus Lupin i Peter Pettigrew. Znali się od 4 lat od pierwszej klasy. Teraz zaczynali piąty rok nauki.Razem tworzyli sławny na całą szkołę kwartet Huncwotów. Nie widzieli się przez caluteńkie lato.

Chłopcy szybko pożegnał się z rodzicami i wsiedli do pociągu. Zajęli jak zwykle cały przedział dla siebie. James już miał usiąść ale coś go powstrzymało.

- Jamie gdzie idziesz??- zapytał Łapa. Widząc że otwiera drzwi przedziału.

Nie odpowiedział mu tylko wyjrzał na korytarz. To co zobaczył sprawiło że uśmiechnął się szeroko. Już stało się jasne kogo zobaczył.

Właśnie do wagonu weszła Lily Evans z przyjaciółkami Elizabeth, Amandą i Megan. Zajęły przedział na końcu wagonu. Lily właśnie tachała swój wielki kufer. Ledwo co zdołała go wepchnąć do przedziału. Oparła się o drzwi i odgarnęła z czoła rudą grzywkę. Wyglądała jeszcze piękniej niż rok temu ( o ile to było możliwe).

Od pierwszej klasy próbował się z nią umówić. Jednak cały czas go spławiała. Jednak James się nie poddawał się. Już w pierwszej klasie postawił sobie cel do zdobycia: Ją. I pomimo rad przyjaciół aby dał sobie spokój nie zamierzał zrezygnował. James Potter się tak łatwo nie poddaje. Gdy tak rozmyślał Lily podniosła głowę i zobaczyła go. Momentalnie zmienił jej się humor. Skrzywiła się a jej intensywnie zielone oczy zwęziły się. Popatrzyła na Jamesa jak na coś wyjątkowo odrażającego.

- Potter- warknęła - a już miałam nadzieję że w tym roku nie dotrzesz na dworzec.

- Ach Evans też się cieszę że cię widzę. Tęskniłaś??

- Nie. Ale teraz zaczynam!!!! Za latem bez ciebie!!!- krzyknęła i weszła do przedziału trzaskając drzwiami.

James także wrócił do swojego przedziału. Syriusz od razu pojął o co chodziło.

- James znowu to samo?? - zapytał uśmiechając się złośliwie.- Evans jednak nie ucieszyła się na twój widok??

- A wiesz jak mnie to obchodzi?? - James jeszcze raz spróbował udać że go nie obchodzi jak Lily po raz kolejny go potraktowała.

- Raczej obchodzi..... - wtrącił Peter ale gdy zobaczył minę Jamesa zamilkł.

- Spójrzmy prawdzie w oczy Rogacz- kontynuował za Petera Syriusz- Lily umówiła by się z tobą wtedy i tylko wtedy gdyby dostała podczas wakacji czymś mocno w głowę.

- Dwadzieścia punktów za rozumowanie- wszyscy odwrócili się w stronę głosu.

- Cześć wam!! Właśnie weszła przyjaciółka Lily i dziewczyna Syriusza w jednej osobie. Liza Tucker. Podeszła do Łapy i pocałowała go na powitanie. Chodzili ze sobą już półtora roku. James trochę zazdrościł przyjacielowi. Gdy patrzył na Syriusza i Liza miał cichą nadzieję że jemu też się uda chodzić z Lily. Przeciwnie jak jego przyjaciele. Dawno już mu radzili by przestał się uganiać za Lily i znalazł sobie dziewczynę która nie spławi go zanim dokończy się pytać czy się z nim umówi. Takich w Hogwarcie nie brakowało. Z tego co wiedział Lily nazywał je „ Fan klubem Pottera". Uważała je za bezmózgie idiotki. Jamesowi to że go lubiły w ogóle nie przeszkadzało. Bardzo przydawał mu się ich gorący doping na meczach Quidditcha

- James... co ty taki dzisiaj zamyślony- Remus szturchnął go łokciem w żebra. Dyskusja toczyła się żywo. Tylko on nie brał w niej udziału. Przeciwnie niż zwykle. Nawet nie zauważył że przysiadły się do nich Meg i Mandy. Tylko nie było Lily. Dziewczyny od razu poznały za kim się rozglądał. Megan uśmiechnęła się i powiedziała:

- Idź do niej Jamie. Tylko tym razem nie zachowuj się jak ty. Aż podskoczył. Teraz wszyscy przyglądali mu się z dziwnymi uśmiechami na twarzach. Akurat nie bardzo lubił jak się na niego gapią gdy mu było głupio. Wstał i na miękkich nogach wyszedł na korytarz. Jak się miał nie zachowywać?? Jak nie on?? No to jak??

Podszedł do drzwi przedziału gdzie siedziała Lily. Przez szybę zajrzał dyskretnie czy na pewno jest sama. Siedziała z nogami na siedzeniu. Nie przebrała się jeszcze w szkolny strój. Czytała jakąś książkę. Jej migdałowe, zielone oczy szybo wędrowały od lewej do prawej strony. James zaczął myśleć co jej powinien powiedzieć. Machinalnie potargał sobie włosy prawą ręką. Nagle przypomniał sobie jak Lily nienawidzi gdy tak robi. Postarał się o naturalny wyraz twarzy i wszedł.

- Można??

Podniosła oczy znad książki i wbiła w niego wzrok.

- Spływaj Potter- warknęła wracając do książki.

- Auł - skrzywił się James- Evans zabijesz mnie tymi oczami. Nie możemy pogadać?? Tak dawno się nie widzieliśmy.

- No właśnie- mimo jej miny usiadł na siedzeniu na przeciwko niej. Ona tylko westchnęła i pokręciła głową

- A tak było dobrze........

- Oj Evans nie broń się przed nieuniknionym. Zacznij się ze mną oswajać...

- Co proszę??- Lily usiadła gwałtownie na siedzeniu i wytrzeszczyła oczy na niego.

- No tak- uśmiechnął się szelmowsko. Mówił to czego był pewny. Tak przynajmniej mu się wydawało.

- W tym roku na pewno będziemy ze sobą chodzić.

- Potter myślę że najlepsze dla ciebie miejsce to korytarz- powiedziała chłodno i wskazała Jamesowi mi ręką drzwi.

Wprowadzenie

Postanowiłam podzielić się hym... swoimi wyobrażeniami ooooo
HUNCWOTACH, a ogólnie to o ich przygodach ale i również o miłosnych rozterkach ♥
Mam nadzieje że spodoba się wam moje opowiadanie:)