niedziela, 29 grudnia 2013

Mapa Huncwotów

Druga notka myslę że bardziej udana.

Pierwszy tydzień w szkole minął nawet spokojnie ( nie licząc wysadzonego sedesu w damskiej ubikacji czy ataku nietoperzy w damskim dormitorium piątego roku spowodowanych przez Huncwotów). Gryfindor już zdążył w pierwszym tygodniu stracić 20 punktów a James i Syriusz zarobić szlaban w środę o piętnastej u McGonagall. W sumie nic nowego.

Było wtorkowe popołudnie James właśnie wracał z runów gdy zobaczył na końcu korytarza Lily. Szła ona właśnie z numerologii i miała nawet dobry humor do czasu…..

- Ej Eeeee-vans!!!- ryknął Rogacz na całą długość korytarza. Kilka osób czekających pod klasami odwróciło się zdziwionymi minami.

- O nie – szepnęła sama do siebie Lily. Wszyscy się na nią gapili. Jaki wstyd. Mimo że robił jej to zawsze to jednak takie publiczne wystąpienia nie cieszyły jej. Nie wiele myśląc zaczęła biec. Nawet się nie zastanawiała gdzie byle dalej od tego bubka.

- Evans!!! – jeszcze go słyszała. Najwyraźniej gonił ją. Wbiegła po schodach skręciła w lewo potem w prawo w jakiś korytarz i zatrzymała się. Ciężko dysząc oparła się o ścianę.

Przez Pottera z roku na rok miała coraz lepszą formę. Rozejrzała się dokoła. Nie poznawała tego miejsca. Przed sobą miała długi ciemny korytarz. Zaczęła nim iść rozglądając się niepewnie na boki. Nagle usłyszała odgłos kroków. Chyba kilku osób. Wolała sobie oszczędzić tłumaczenia komuś że się zgubiła więc postanowiła się ukryć. Weszła za posąg jakiejś strasznie wyglądającej czarownicy. Już byli blisko słychać było nawet że to byli chłopcy.

- Rogaś nie będziemy jej teraz szukać. I tak jakbyś ją znalazł dostałbyś kolejnego kosza- powiedział zniecierpliwiony Syriusz. Byli w drodze do Pokoju życzeń. Tam mieli zamiar dokończyć mapę huncwotów. James długo się opierał ponieważ wolał poszukać Lily by namówić ją na randkę. Miał jeszcze cztery dni do sobotniego wyjścia do Hogsmeade. Ale według niego to było za mało czasu.

- Ale…ale- jąkał się James.

- Pamiętaj że szukałem tego zaklęcia dobre parę godzin. Musimy być wszyscy- powiedział z wyrzutem w głosie Remus.

- I musimy potrenować. Glizdogon mam jeszcze problemy z ogonem. Cała czwórka zarechotała radośnie. Lily nie wiedziała co myśleć. Wyglądało to tak jakby rozmawiali o pracy z transmutacji. Ale to nie było by normalne. Bo z huncwotów tylko Remus się uczył. James i Syriusz liczyli na swoje umiejętności a Peter zdawał tylko dzięki ściąganiu. Gdy przeszli Lily wyszła zza posągu zastanawiała się chwilę czy nie iść za nimi i sprawdzić co oni kombinują. Ale zrezygnowała i zaczęła szukać drogi do wierzy Gryffindoru.

- Hasło kochanieńka??- zapytała Gruba Dama.

- Prawdziwa przyjaźń – powiedziała zamyślona Lily. Obraz odsunął się odsłaniając wejście do pokoju wspólnego gryfonów.

Liza i Mandy siedziały przy stole i odrabiały pracę z eliksirów zadaną przez profesor Adson. Lily podbiegła do nich aby powiedzieć jej co właśnie widziała.

- Ej gdzie byłaś?? Szukałyśmy cię!!- Liza wyglądała na zdenerwowaną. – Już kolejna osoba mi znika i nie mogę jej znaleźć.

- Mówisz o Syriuszu?? Widziałam go przed chwilą. Szli całą bandą. I o czymś żywo dyskutowali

– powiedziała Lily siadając obok nich na wolnym fotelu i zabierając Mandy jabłko w które miała się wgryźć.

- Hm gdzie mogli iść?? – zamyśliła się Liz- Od początku roku ma dla mnie mało czasu. Łazi tylko z kolegami.

- Nie przejmuj się pewnie miał jakąś ważną sprawę….- zaczęła Mandy

- Nie broń go! zawsze ma coś ważniejszego ode mnie!! – Liz miała już prawie łzy w oczach. Zebrała wszystkie swoje rzeczy do torby i pobiegła do dormitorium powstrzymując płacz. Lily też wstała podała swoją Mandy i powiedziała:

- Idź do niej i razem z Meg coś poradźcie. Ja idę szukać tego bałwana. Zdaje mi się że może być w jednym miejscu. Meg posłusznie kiwnęła głową i poszła do sypialni. Lily natomiast wyszła i skierowała się w miejsce gdzie wylądowała uciekając przed Potterem. Stanęła koło posągu i zawołała głośno

- Black!!! Ty durniu wyłaź.

Huncwoci skręcili korytarzem w lewo i podeszli do pustej ściany. Naprzeciwko wisiał bardzo stary gobelin przedstawiający Barabasza Bzika i trolle które próbował nauczyć tańczyć. James i Peter zaczęli przyglądać się gobelinowi a Remus zaczął spacerować wzdłuż przeciwległej ściany mrucząc coś pod nosem.

- Ten to miał cel życiowy- powiedział Peter wskazując Jamesowi na Barabasza Bzika który aktualnie był wgniatany maczugami przez trolle. Obydwaj zaśmiali się głośno.

- Zamknijcie się musze się skupić- warknął oburzony Remus.

- Jego cel był bardzo podobny jak Jamesa z Evans- powiedział Syriusz nie zwracając uwagi na Remusa. James i Peter ryknęli śmiechem. Nawet Remus mimo to że go olewali uśmiechnął się pod nosem.

- O nie Łapo ja mam większe szansę.- powiedział powstrzymując śmiech James- Evans mnie nie wgniecie w ziemie konarem drzewa. Taką mam przewagę nad Bzikiem. W ty momencie usłyszeli szczęk otwieranych drzwi zobaczyli Remusa wchodzącego do Pokoju Życzeń. Rozłożył duży kawałek pergaminu na stole i przywołał ich gestem dłoni.

- A teraz patrzcie wczoraj siedziałem i wymyślałem jak ją ustrzec przed innymi….

- Nie wtajemniczonymi – zaśmiał się James. – No tak ale mi nie…

- No dawaj jak ją odkodować??- ponaglił Remusa Syriusz.

- Właśnie chce wam to powiedzieć ale jak mi znowu przerwiecie to sam będę jej używał. Wyjął różdżkę i stuknął nią w pergamin. – Aby się ukazała założyłem specjalne hasło. Uwaga: Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego. Na pergaminie zaczęły rysować się linie aż utworzyły szczegółową mapę Hogwartu.

Wszyscy pochylili się nad nią. Remus umoczył pióro w magicznym atramencie i napisał nagłówek mapy:

Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz

zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników

mają zaszczyt przedstwaic

Mapę Huncwotów

- Ślicznie Luniaczku ale dlaczego ty jesteś pierwszy??- zapytał Łapa.

- I dlaczego ja jestem ostatni??

- Oj dajcie spokój. Mam jeszcze jedną niespodziankę- Remus stuknął jeszcze raz różdżką i wyszeptał pod nosem zaklęcie.

Na mapie zaczęły się pojawiać małe punkciki opatrzone imionami i nazwiskami.

- Uau Remi. Z skąd to wytrzasnąłeś??

- Wczoraj siedziałem chyba z trzy godziny i szukałem tego zaklęcia w bibliotece. James pochylił się nad mapą i zaczął wodzić po niej palcem. Odszukał wierzę Gryffindoru. W damskim dormitorium siedziały Meg, Mandy i Liza. Lily z nim nie było. Zaczął szukać jej po całym zamku. Syriusz także popatrzył na wierze.

- O nie – szepnął- Miałem dzisiaj się dzisiaj spotkać z Lizą. Nie wybaczy mi.

W tym czasie James znalazł Lily i aż żołądek podskoczył mu do gardła.

- Drugie o nie – powiedział i pokazał im kropkę z napisem Lilyanne Evans zbliżała się niebezpiecznie do miejsca ich pobytu. Nagle usłyszeli krzyk Lily i aż wszyscy podskoczyli.

- Co ona krzyczy??

- Kogoś woła…. chyba

- Łapa ona woła ciebie….
●Lily Evans●

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz