wtorek, 14 stycznia 2014

Dwie rzeczy: upewnić sie i...

- Poooniedziałek- jęknęła Lily wstając z łóżka i przeciągając się.
Wczoraj poszła spać bardzo późno. Do północy wygłupiały się z dziewczynami przymierzając wszystkie ciuchy zakupione w sobotę. Później dopiero przypomniały sobie że nie podrabiały prac domowych. Lily dokończyła swoje wypracowanie z zaklęć a Liza i Megan pisały szybko swoje z wróżbiarstwa.
 - Pierwsze zielarstwo. – przypomniała Mandy zaplatając sobie włosy w warkocze.
 Lily pokiwała głową i poszła do łazienki. Wypchnęła stamtąd Lizę i podeszła do lustra. Aż się przestraszyła. Miała potworne sińce pod oczami. Odwróciła się od lustra i bardziej zainteresowała się swoją spódnicą którą wczoraj skróciła z Lizą. Założyła ją i zbadała swoje odbicie w lustrze. Było fatalnie. Liz najwyraźniej jeszcze ją poprawiła. O całe dwa cale. W sumie brakowało około czterech cali. Założyła szatę i wyszła. Miała wielką nadzieję że dziewczyny coś z tym zrobią.
- Wiesz moja mama by powiedziała że całe majtki ci będzie widać. Ale dla mnie bomba. – Liza była bardzo zadowolona ze swojego dzieła.
- To się zamieńmy. – warknęła Lily – Ja w tym nie wyjdę. Nauczyciele mnie zabiją. Jak ja pójdę na lekcję.
 - Dzisiaj nie mamy transmutacji. A jak spotkasz McGonagall w Wielkiej sali to się szatą zakryjesz….
- Mand to nie wyjdzie. Zobaczysz Liz przez ciebie będę miała szlaban.- powiedziała Lily biorąc książki i ciągnąc przyjaciółki za sobą. W wielkiej sali było pełno osób. Lily siadła naprzeciwko Liz. Przyjaciółki cały czas zapewniały ją że nikt nie zauważy spódnicy. A raczej jej braku. Po dłuższym czasie Megi spojrzała na zegarek.
- Mamy jeszcze parę minut. Chodźcie bo nie wiemy w której szklarni mamy. Lily kiwnęła głową ale wzięła jeszcze sobie tosta z dżemem. Megi prychnęła i pociągnęła ją za łokieć. Ręka Lily zachwiała się i trochę dżemu spadło jej na biust. Nie przejęła się tym za bardzo. Zebrała szatę na kolanie z zaczęła nią ścierać wiśniowy ślad.
 Nagle usłyszała wyjątkowo denerwując gwizd ( Taki jak ten co nie wychowani faceci wydają na widok ładnej dziewczyny). Podniosła głowę i zobaczyła Jamesa w własnej okropnej osobie. Stał naprzeciwko niej z rękami zaplecionymi na piersiach. Zęby wyszczerzył w szyderczym uśmieszku a wzrok w wbił…. O zgrozo! Lily dopiero teraz zdała sobie sprawę że próbując zetrzeć dżem z odsłoniła sobie niestety za bardzo nogi.
- Evans niezłe nogi…Jak to ja mało o tobie wiedziałem….
- I dobrze – warknęła Lily opuszczając szatę.
- Wiesz Evans…Daj popatrzeć…jak bym miał też co pokazać to bym ci dał się napatrzeć…
- Nawet bym nie chciała…- warknęła Lily. James zaśmiał się szyderczo, odwrócił się i poszedł za Syriuszem.
- Chociaż jak by miał niezłe nogi…- powiedziała cicho Lily uśmiechając się przebiegle. Wyciągnęła różdżkę i wycelowała w plecy Jamesa. Szepnęła zaklęcie i po chwili James stał na środku Wielkiej Sali w wyjątkowo krótkiej, czerwonej miniówce. Wszyscy ryknęli śmiechem.
Nawet nauczyciele nie mogli ukryć rozbawienia. Profesor McGonagall zakryła usta dłonią ale widać było że krztusi się ze śmiechu. Natomiast Dumbledore śmiał się głośno. Lily stanęła przed Jamesem, który wyglądał na nieco zbitego z tropu oraz bardzo zmieszanego, i uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Bardzo zabawne- mruknął James szukając różdżki aby zmienić nieco strój.
- Cała szkoła myśli inaczej – powiedziała Lily głośno aby wszyscy słyszeli. James skrzywił się i zaczął intensywniej szukać różdżki w torbie.
- Zostaw….- mruknęła Lily przechodząc koło niego i uśmiechając się figlarnie- Tak jest dobrze. Naprawdę masz co pokazać….


- Spojrzyjcie w kule!! Zobaczcie to swym oczami przyszłość!!- wykrzykiwała profesor Hoyle. Według Lily była wariatką. Bardzo starą. Pracowała już tu chyba z pół wieku. W trzeciej klasie Megan uwielbiała jej lekcje. Do czasu jak gdy nauczycielka przepowiedziała jej nagłą śmierć. Teraz podzieliła ich na pary i kazała przepowiadać sobie przyszłość. Każda osoba musiała na głos przy całej kasie cos przepowiedzieć. Mandy i Lily ustaliły szeptem co Mandy ma powiedzieć.
 - Nooo- jęknęła Mandy patrząc tempo w szklaną kulę- Widzę chłopaka….twojego przyszłego…
 - Tak!!- krzyknęła nauczycielka stojąca nad nimi- dalej Amando!! Jak Lilyanne go pozna ??
 - Poznasz go pooo- mówiła dalej Mandy. Tego nie ustalały. Mandy zaczęła improwizować i wymyślała szybko to co jej zdaniem mogło się spodobać nauczycielce.- oczach…
- Jakich??- zapytał James siedzący przy stoliku obok.
- Nie twój interes- warknęła Lily do niego ale Mandy rozochocona dokończyła.
- Nooo brązowych – takich orzechowych….Jest taki kolor??
Syriusz uśmiechnął się szyderczo ale nic nie powiedział.
- Wspaniale!! – krzyknęła nauczycielka.- dostajecie po pięć punktów. Dziewczyny spojrzały na siebie ze zdziwieniem ale ucieszyły się z punktów. Potem przyszła kolej na Jamesa i Syriusza. Łapa roztoczył przed Jamesem przerażającą wizję jego rychłej śmierci przez zacięcie kartką książki w bibliotece gdy tylko postanowi się pouczyć.
- Ta opowieść była niesamowita Łapo – zaśmiał się James wychodząc z klasy.
- Tak jak to że będziesz miał się zamiar uczyć- zaśmiał się Remus. Cała grupa zarobiła po pięć punktów oprócz Remusa którego przed zmyślaniem uratował dzwonek.

Po obiedzie Lily udała się samotnie do biblioteki. Chciała coś przemyśleć. W Hogsmeade wpadła na genialny pomysł. Potrzebowała do zrealizowania planu dwóch rzeczy. Ale najpierw musiała się upewnić czy w ogóle warto się trudzić Weszła pomiędzy półki i zaczęła nasłuchiwać.
Przy stoliku siedzieli wszyscy huncwoci. Lily udała że czyta jakąś książkę i zaczęła nasłuchiwać rozmów chłopców.
- Rogaś…- zaczął Syriusz bazgrząc coś po pergaminie.- Co według ciebie mam zrobić by się Liz do mnie odzywała??
 - Nie mam pojęcia. Ja kończę z babami. Po tym jak mnie Evans dzisiaj załatwiła….
- No no – przerwał mu Remus. Popatrzył na niego z niedowierzaniem.
- James pierwsza porażka boli??- zapytał Peter z ironią.
 - Trzeba było nie zmieniać stroju- uśmiechnął się Syriusz – Jej się chyba podobało. Ale na poważnie…. poradźcie mi.
 - Ale tylko ty masz doświadczenie z dziewczynami. My – powiedział James i pokazał na Remusa , siebie i na Petera- jesteśmy kawalerami.
Lily ucieszyła się. Teraz miała już swoją pewność. Więc plan trzeba było wprowadzić w życie i to jak najszybciej. Bo Liz wyglądała markotnie i cały czas jęczała że już nigdy się z Blackiem nie pogodzi. Więc Lily postanowiła pomóc przyjaciółce. Nagle niespodziewanie przed nią wyrosła Mandy.
 - Co czytasz??- zapytała i schyliła się by przeczytać tytuł książki którą trzymała Lily. – Co?? Pielęgnacja smoków dla entuzjastów??
- Cicho- szepnęła Lily zakrywając jej usta ręką i odłożyła książkę na półkę – Nie ważne co czytam. Ważne że coś usłyszałam.
 - Ok. To co usłyszałaś??
 Mandy najwyraźniej nie rozumiała o co chodzi. Patrzyła na Lily jakby podejrzewała że jej brakuje czegoś w rozumku ale na ten temat się nie wypowiedziała. W tym momencie James, Syriusz i Peter wstali i skierowali się do wyjścia. Remus został przy stoliku czytając jakąś książkę.
 Mandy jęknęła.
 - Ma tą książkę której szukam…- teraz to ona szeptała. -
 To idź do niego i zagadaj…- odszepnęła Lily popychając ją w jego stronę. Mandy stęknęła i złapała się ręką półki z książkami. Lily zaczęła wypychać ją mocniej ale zaparła się nogami. Wiedziała że Mandy nie podejdzie sama do żadnego chłopaka. A już z pewnością do Remusa.
 - Zostaw. Bo wywalimy półkę….Błagammm
 - Nie. Idź do niego!! Już!!
 Lily złapała Mandy w pasie i wypchnęła ją zza regału. Remus usłyszał je. Podniósł oczy i popatrzył na Mand. Ona oblała się rumieńcem i odwróciła głowę w stronę Lily.
 - No idź. – szepnęła Lily do przyjaciółki ponaglając ją dłonią.
 - Hej Remus….cz-czy masz książkę o…magicz-nych roślinach??- zapytała z bardzo wielkim trudem chłopaka. Remus uśmiechnął się i także delikatnie się zaróżowił.
 - Też piszesz wypracowanie z zielarstwa wcześniej??
- Tak. Wolę już wszystko mieć na zapas. Potem tylko pomagam dziewczynom…
- Ja też robię jako korepetytor. Ty dajesz odpisywać czy im sprawdzasz??
 - Czasem tak czasem tak…
Rozmowa zaczęła się rozwijać. Mandy usiadła koło Remusa i zaczęli dyskutować o czymś z wypiekami na policzkach. Lily pogratulowała sobie w duchu i wycofała się z biblioteki nie tracąc z oczu uszczęśliwionej Mandy.
Przeszła przez próg i nagle jej plecy dotknęły czegoś. A raczej kogoś. Chciała się odwrócić sama ale ta osoba złapała ją w pasie i okręciła wokół własnej osi i schyliła się tak że ich twarze znalazły się na tej samej wysokości. Tak oto jej nos zetknął się z nosem Jamesa Pottera. Było on zupełnie pewien że zaraz dostanie po twarzy ale uśmiechnął się i już miał coś powiedzieć gdy zobaczył wyraz twarzy Lily. Okropnie się dziwił. Gdy się odezwała nawet zaczął wątpić czy przed nim stała Lily Evans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz